Wpisy archiwalne w kategorii

Dalej od domu...

Dystans całkowity:2529.35 km (w terenie 125.00 km; 4.94%)
Czas w ruchu:116:33
Średnia prędkość:21.36 km/h
Maksymalna prędkość:442.00 km/h
Suma podjazdów:460 m
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:93.68 km i 4h 28m
Więcej statystyk

Costa del Chechło ;)

Czwartek, 14 sierpnia 2014 · Komentarze(0)
Szybki spontaniczny wypad nad jezioro Nakło-Chechło na zapiekankę z pieca ;)
Trasa wyłacznie asfaltowa bez postojów i kręcenia - dzień był naprawdę odczuwalnie zimny mimo teoretycznie sporej temperatury (+18) :/
Na koniec dnia po powrocie jeszcze dodatkowy wyjazd do bankomatu bo ten po drodze był nieczynny.






Pseudo Decathlon Orbita 2014 absolutnie bez historii...

Niedziela, 20 lipca 2014 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Cóż, tegoroczna Decathlon Orbita którą miałem wpisaną od dawna w grafiku, niestety przejdzie bez echa w moim dzienniku.
Stało się tak z wielu powodów, ale po kolei...
Nauczony doświadczeniem sprzed dwóch lat, tym razem zaplanowałem rozpoczęcie orbitowania w ciągu dnia w Zawierciu - nie jestem przyzwyczajony do jazdy bez snu (dawniej start o północy, a w tym roku o 22) i dwa lata temu nieprzespana noc spowodowała o zakończeniu orbitowania.
Według grafika pierwsza grupa przez Zawiercie przejeżdzać powinna koło 12 i tak było rozplanowane.
Z Częstochowy wyruszyło 35 osób z czego 18 na cały dystans (8 trekking/góral), w Zawierciu rozpocząć miało 9 osób - to wróżyło jazdę do końca całkiem fajną grupą osób akceptowalnym tempem.
Niestety grupa Zawierciańska się rozsypała jeszcze przed startem - każdy wystartował o innej godzinie - kompletnie olewając grafik - i gdzie tu idea wspólnego kręcenia?
Ja planowałem trzymać się terminu tak więc o 11:20 dotarłem PKP do Zawiercia gdzie czekał na mnie damzac. Wspólnie pojechaliśmy na skwer gdzie relaksował się Mr Dry. Po krótkim postoju i pogawędce ruszyliśmy wspólnie z damzac'iem w trasę - Mr Dry został i oczekiwał pierwszej grupy która była dosłownie kilka kilometrów od nas  - liczyliśmy, że i tak nas później dogonią - gdyż jechali na szosach i mieli naprawdę zawrotne tempo.
Tak też stało się na około 30-tym kilometrze, i dalej jechaliśmy razem przez około 10km zdecydowanie szybszym tempem. Chłopaki na szosach zdecydowali się na postój, a my pojechaliśmy dalej.
Na obiad w Brynku dotarliśmy około 25 minut przed planowanym rozkładem jazdy.
W jadłodajni samotnie czekał na nas voit ;)
W trakcie obiadu nastąpiło przeglądanie raportów z trasy, telefony i niestety dość niemiłe zaskoczenie.
Okazało się, że sporo osób zakończyło orbitę wcześniej (upały? forma?), damzac wraca do Myszkowa, voit do Częstochowy i na dobrą sprawę na trasie są już tylko szosowcy, cyborg adamas jadący własną (dłuższą o 100km) wersję Orbity i krzara gdzieś daleko daleko daleko...
Jako, że dla mnie ideą Orbity - poza oczywistą okazją do wykręcenia życiówki, jest przede wszystkim wspólne kręcenie kilometrów, pomaganie, wspieranie i motywowanie się nawzajem, a do jazdy zostali mi tylko szosowcy, z którymi zdecydowanie nie mogę się równać, w tej sytuacji z bólem serca byłem zmuszony podjąć decyzję o powrocie z voit'em do Częstochowy - ale zdecydowanie wolę tą opcję od samotnego kręcenia - w towarzystwie zawsze raźniej.
Pojechaliśmy przez Koszęcin i Boronów z małym postojem w Konopiskach nad wodą w Pająku, gdzie była okazja posilić się oraz napić zimnych napojów :)
Po dotarciu pod Altanę niepocieszony stwierdziłem, że nabiję jeszcze trochę kilometrów samemu i drogą na około przez Czarny Las pojechałem do Kamyka i dalej do Kłobucka, po cichu licząc, że wyjadę na spotkanie mocnej szosowej grupie. Aczkolwiek była na to jednak zbyt wczesna pora. Krótki postój w Kłobucku i powrót do Częstochowy - wykręcone dodatkowe 40km - parę minut po 21 docieram do Altany Żywiec gdzie zebrała się już spora grupa oczekująca na na wybrańców którzy podjęli się pokonania całej trasy.
Docierają niecałe 30 minut po mnie - jak mówiłem tempo mieli zawrotne - gratulacje!

Razem z dojazdem na PKP oraz powrotem do domu Orbitę zamykam wynikiem 169.72km i jestem mocno niepocieszony, gdyż patrząc na wczorajszą formę i dzisiejsze zmęczenie (a właściwie jego brak) myślę, że dzień był spokojnie na wykręcenie życiówki w okolicach 300+ ...

Mimo wszystko jakieś pozytywy są - pobite rekordy czasowe na paru dystansach i póki co najdłuższy wypad w sezonie a także niezła średnia.



Setka - Ostrowy Nad Okszą i nie tylko

Sobota, 7 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Od dłuższego czasu planowaliśmy dalszy wyjazd - czekaliśmy na dobrą pogodę i odpowiednią ilość czasu. Prognozy pogody oraz grafik wskazywały, że te warunki zostaną spełnione w sobotę :) Mieliśmy jechać z Ewą, w piątek dołączył jeszcze Łukasz co mnie ucieszyło - im nas więcej tym lepiej się kręci :)
W piątek wszystko pięknie wyczyściłem i nasmarowałem, pozostało czekać do soboty :)
Start punktualnie o umówionej godzinie, dojazd po Ewę i ruszamy pod M1 po Łukasza. Razem w grupie przyjemnym tempem (cały czas z górki) do Czarnego Lasu, a potem prawie offroad drogą (jeśli można tak to nazwać) przez Nową Wieś do Ostrów nad Okszą.
Wertepy chyba mocno wytrząsły nowy rower i w Ostrowach prawie bym zgubił koło - poluzował się szybkozamykacz. Cóż - jak to na początku - wszystko trzeba podokręcać...
Nad zalewem w Ostrowach urządziliśmy sobie dłuższą przerwę jako, że Łukasz zgłodniał, poza tym serwowali bardzo dobre zapiekanki z pieca oraz piw....tfu...izotonik ;)


Troszkę fotek oraz wygłupów na placu zabaw i posileni w dobrych nastrojach ruszamy dalej :)
Wiejskimi mało uczęszczanymi dróżkami przez Borową i Władysławów docieramy do Zawad, skąd przez Zbory, Szyszków, Rębielice Szlacheckie i Wilkowecko docieramy do Waleńczowa gdzie w końcu napotykamy upragniony sklep :) Wcześniej przez całą drogę od Zawad nie było czynnego żadnego sklepu - mało tego - nie było sklepu w ogóle ;)
Łukasz zaczął już nerwowo spoglądać na ilośc kilometrów na liczniku oraz wypytywać o drogę powrotną, ja stwierdziłem jednak, że postaram się troszkę urozmaicić powrót ;)
Z Waleńczowa bocznymi drogami docieramy do Kłobucka skąd kierujemy się dalej w kierunku Wręczycy. Droga niestety jest w remoncie (co nie przeszkadzało okolicznym mieszkańcom (eh to SKL) jechać na czerwonym pod prąd - bo po co czekać) więc w pewnym momencie trzeba było poszukać alternatywnej drogi do Grodziska. Wyszło to bardzo fajnei - troszkę klucząc polnymi drogami przeprawiamy się przez rzekę i wyjeżdzamy w Pierzchnie gdzie następuje zmiana trasy i ze względu na Łukasza kierujemy się już prostą drogą do Częstochowy.
Tym sposobem pierwsza setka w sezonie stała się faktem, aczkolwiek jest niedosyt ponieważ noga dzisiaj podawała świetnie (zasługa nowego roweru?) i gdyby nie brak czasu  to myślę, że realne było by jeśli nie 200 to chociaż 150km. A dzień wcześniej wykręciłem jeszcze 50km w zwykłych spodenkach bez wkładki - więc dystans dobowy wyniósł ponad 150km i zmęczenia nie czuć :)

Jest forma czy jeszcze nie?

Czwartek, 15 sierpnia 2013 · Komentarze(0)
Patrząc na kilometry wydawało by się, że forma już jest, patrząc na średnią - też. Jednak patrząc na samopoczucie już niekoniecznie ;)
Korzystając z wolnego dnia i dobrej pogody wybraliśmy się z Ewą w dłuższą trasę. Najpierw dość standardowo przez Stradom Sabinowską w kierunku Wąsosza i dalej do Rększowic. Niestety cały czas pod wiatr :( W Rększowicach na rondzie zjechaliśmy w kierunku Tarnowskich Gór - Hutki, Kamienica, Lubsza, Piasek, Miasteczko Śląskie, po czym jako miejsce na przerwę udaliśmy się nad jezioro Nakło-Chechło. Troszkę posililiśmy się - jadłem największego hamburgera w życiu :D Był tak wielki, że całego nie zmieściłem, na dodatek trzeba było to przetrawić więc posiedzieliśmy pół godzinki nad wodą :) Po krótkim odpoczynku przez centrum Tarnowskich Gór (coby nie jechać obwodnicą) pojechaliśmy w kierunku Tworoga, gdzie obraliśmy kierunek na Koszęcin. Po drodze w lasku zrobiliśmy kolejny postój i dalej jadąc przez Koszęcin, Boronów, Konopiska dotarliśmy do końca trasy.
Wynik w porzadku, ale trzeba troszkę popracować nad mięśniami - widać, że miały długą przerwę...

Kawałek Załęczańskiego Parku Krajobrazowego

Sobota, 15 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Plany na sobotę/niedzielę były dużo większe - celem było objechanie całego parku przez weekend, ale jako, że towarzysz podróży wystraszył się porannych częstochowskich ciemnych chmurek musiałem jechac samemu i zweryfikować trochę plany, eh...
Na początek szybki przejazd do Działoszyna - średnia 24.5km/h ;) Krótka przerwa na rynku, po czym przez Raciszyn do wsi Draby. Próbowałem tam zlokalizować górę Draby ale coś kiepsko mi to szło ;) Zrezygnowany pojechałem przez Węże do Bobrowników. Coś kiepskim jestem nawigatorem w lesie albo oznakowanie szlaków jest zerowe bo troszkę się pogubiłem ;) W Bobrownikach przy moście pięknie widać jak rzeka wylała i pozalewała trochę szlaków. Dalej miałem w planach kierować się w kierunku Tronin, ale znowu pogubiłem szlaki i ostatecznie wylądowałem w Cieślach i dalej w Załęczu Małym ;) Powrót przez Parzymiechy, Lipie, Wilkowiecko, Kłobuck, Wręczycę, Blachownię do Częstochowy. Jedyny w sumie plus wyjazdu - najdłuższy póki co wyjazd w sezonie... No może jeszcze "kolarska" opalenizna ;)



Peta Orbita 2012

Poniedziałek, 16 lipca 2012 · Komentarze(2)
Tradycyjnie już o tej porze roku Częstochowskie Forum Rowerowe wybiera się na wspólne orbitowanie. Co roku stówka więcej - tym razem 500 :)
Żyłem tym wyjazdem od dłuższego czasu, w sobotę poprzedzającą start nie mogłem spać ;) Od około 21 (start o północy) działałem już na pełnych obrotach walcząc z pojemnością plecaka (4l) do którego trzeba było upchać trochę ciuchów, żeli, batonów itp ;) Zdecydowanie stwierdzam, że muszę kupić większy :D

Około 23:30 wyjechałem spokojnie kręcąc na miejsce startu. Gdy dojechałem czekali już praktycznie wszyscy. Szybkie grupowe foto i równie szybki start. W tym momencie wszystkie założenia co do wspólnej jazdy i prędkości (przynajmniej nocą) poszły gdzieś... Większość grupy wypruła do przodu jak szaleni ;) Ja nie zamierzałem przesadzać, tym bardziej, iż miałem obawy o kolano które niedawno mi się odezwało. Jednak zmiana ustawienia siodełka, narzucenie większej kadencji i związane z tym lżejsze przełożenie (większość trasy przejechałem na przełożeniu w okolicach 32:15(13) ) pozwoliło spokjnie kręcić utrzymując sensowną średnią. W Działoszynie - pierwszym punkcie "rozpiski" byliśmy i tak parę minut przed założonym czasem. Od tego momentu połaczyliśmy grupki i jechaliśmy spokojnie kręcąc i w miarę możliwości czekając na resztę. W Rudej (punkcie wejścia na Orbitę) odpadła Abovo - wysiadły kolana - pojechała do Wielunia na pociąg. My kręciliśmy dalej z małym postojem na gorącą kawę/herbatę około 4. nad ranem - zimno/wilgoć dające od pól podczas jazdy krajową 8-ką dały nam się we znaki. Później zaczęło się przejaśniać i kręciliśmy trzymając tempo do Przedborza na śniadanko. W międzyczasie od grupki odłączały się kolejne osoby. Z krydusem dojechaliśmy na śniadanie około 10, mając średnią prędkość jazdy 23km/h. W restaruacji śniadanko oraz zmiana ciuchów. W tym momencie miałem już wyrównaną życiówkę więc nie było już strasznego ciśnienia - plany dojazd do Włoszczowej i ocena sytuacji. Ostatecznie we Włoszczowej zakończyłem orbitowanie. Stwierdziłem, że niesamowicie ćiężko będzie się dostać do Zawiercia biorąc pod uwagę profil tego odcinka, coraz ciężej też było z pociągami. Cztery litery też już mocno piekły (niestety długie spodnie mam tylko Lidlowe a wkładka w nich jest niespecjalna), zmęczenie spowodowane niewyspaniem również dało się we znaki. Czekając na przesiadkę w Zawierciu spałem już na stojąco. Wcześniej jeszcze we Włoszczowej musiałem przejechać z jednego końca miasta na drugi (wrócić) - z dworca Włoszczowa na dworzec Północ - zamieszanie z pociągami. Na dworcu w Zawierciu dołączył (o ile cokolwiek pamiętam) voit i razem pojechaliśmy pociągiem do Częstochowy. W trakcie podróży udało mi się troszkę odżyć i z dworca pkp w czwie całkiem dobrym tempem dojechałem jeszcze na rowerze do domu.

Ostatecznie 211km orbitowania + kręcenie po Włoszczowej + dojazdy na lini centrum czwy-dom = 240km: życiówka pobita o 30% - jest dobrze :)

Dzięki Wam chłopaki: krydus, roweromaniak, JotBeee, cameleon0, i chyba markon. W szczególności uznania dla krydusa za cierpliwość i pilotowanie mnie do Włoszczowej chociaż spokojnie mógł kręcić większym tempem... Warto było dla Was wszystkich wziąć udział w Orbicie.

Poniżej zapis śladu gps z samego orbitowania:






Fotki od krzary:
Peta Orbita 2012 - Częstochowska grupa przed startem © krzara


Peta Orbita 2012 - na start podjeżdża kolejna para: (33) jammiq, (36) roweromaniak78* © krzara


Reszta zdjęć później - jak pojawią się na forum :)

Pawełki - Rododendrony

Niedziela, 3 czerwca 2012 · Komentarze(4)
Wypad do Pawełek do ogrodu Rododendronów, tak samo jak rok temu - na Święto Różanecznika. Niestety w tym roku chyba zimno dało się we znaki różanecznikowi i niestety za bardzo nie było już na co popatrzeć :/
Z Pawełek do Kochcic, do sanatorium/pałacu a potem już powrót do Częstochowy. W domu krótka przerwa na obiad i dalej w trasę po lisińcu i gorzelni...







http://www.mapmytracks.com/explore/activity/573034