Dzień wolny od pracy, pogoda w miarę ładna tak więc szybki wypad rowerowy z Ewą.
Czasu specjalnie dużo nie mam (ok 4h) i z tego powodu wybieramy Ostrowy nad Okszą.
Jedziemy przez lisiniec, łódzką, czarny las, kocin. Wszędzie ładnie równe drogi, ruch samochodowy minimalny.
Nad zalewem w Ostrowach mała przerwa na jedzenie i ruszamy w drogę powrotną.
Od Czarnego Lasu wracam sam - Ewa ze względów kondycyjnych rezygnuje, a mnie mocno goni czas, więc zwiększam tempo do około 25-30km/h i takim tempem wracam do domu, minimalnie spóźniony ale naładowany pozytywną energią po wyjeździe ;)
... dosłownie ;) Vmax - 57.6 ;) standardową trasą przez konwaliową, jagiellońską, hutę, powrót przez kusięta, koło skansenu skręt na rakow do limanowskiego i jesienną do jagiellońskiej.
Mieliśmy jechac z Ewą do Olsztyna, ale ciemne chmury na horyzoncie spowodowały, że trochę zmieniliśmy trasę. Koło huty odbiliśmy do Legionów, potem Złota, Srebrna i do Tesco. Od Legionów goniły nas opady ktore objechaliśmy po obrzeżach, natomiast koło Tesco zaczęło grzmieć, więc podjeliśmy decyzję udania się w kierunku centrum wzdłuż Warty. Z centrum przez Monte Cassino do Ewy na stradom gdyż był to jej pierwszy wyjazd w tym sezonie i sił już brakowało. Ewa zakończyła jazdę, ja natomiast pojechałem jeszcze sam do Konopisk.
Jakoś tak wyszło, że całe lato zleciało a ja nie miałem okazji się wybrać do Bobolic.
Miałem też plany objechać całe Jurajskie Ścieżki.
Okazja nadarzyła się dopiero we wrześniu. Idealna pogoda - ciepło i bezchmurnie - nic tylko wsiadać na rower i jechać.
Ruszyłem standardowo w kierunku Olsztyna Jagiellońską i Aleją Pokoju do huty. Koło huty spotykam Krzarę z którym jedziemy parę km, Krzysiek odbija w stronę Skrajnicy a ja prosto do Olsztyna.
Krótki postój na rynku - musli i izotonik - po czym ruszam dalej - jako, że dość mi się tego dnia spieszy (chciałem wrócić przed zmrokiem) to do Złotego Potoku jadę prosto asfaltem w kierunku Janowa.
Od Złotego cała trasa już jurajskimi asfaltowymi ścieżkami rowerowymi pomieszana z kawałkami szlaków rowerowych.
Ostrężnik - prosto do Żarek - Mirów - Bobolice - wjazd na zamek - Żarki (przerwa na Zapiekankę koło Sanktuarium) - Czatachowa - Brzeziny (najmniejsza wioska w woj. śląskim - 12 osób) - Trzebniów - Ostrężnik.
Porwót do domu tą samą trasą jak w południe.
Na koniec po powrocie wyłączylem gps i pojechałem jeszcze do Blachowni do bankomatu nabić trochę dodatkowych kilometrów ;)
Rynek w Olsztynie
Staw przy pałacu Raczyńskich
Fontanna przy pałacu Raczyńskich
Miejsce postoju przy ścieżce rowerowej niedaleko Ostrężnika
Z powodu niezbyt dużej ilości czasu padło na wyjazd by pokręcić generalnie bez konkretnego celu - po prostu poszwędać się na rowerze tu i tam ;)
Najpierw do Blachowni okrężną drogą przez Łojki i Konradów, lasem do Cisia gdzie znów kółeczko i kierunek Węglowice.
Z Węglowic przez Bor Zapilski, Czarną Wieś w stronę Wręczycy, jednak po minięciu torów pomysł na kolejną pętelkę tak więc zamiast do Wręczycy obrałem kierunek Bieżeń i ciuntanie po wszystkich możliwych uliczkach ;)
Powrót do przejazdu i tym razem już Wręczyca skąd dalej przez Długi Kąt do Klepaczki. Po drodze mały postój na pogawędkę i sesję ze zwierzakami ;) W Klepaczce na rozwidleniu wybrałem dłuższy wariant w stronę Truskolas skąd zawróciłem wojewódzką do Wręczycy. Mała przerwa i dalej wojewódzką do Gorzelni i znów na około przez lisiniec do domu.
Szybki spontaniczny wypad nad jezioro Nakło-Chechło na zapiekankę z pieca ;) Trasa wyłacznie asfaltowa bez postojów i kręcenia - dzień był naprawdę odczuwalnie zimny mimo teoretycznie sporej temperatury (+18) :/ Na koniec dnia po powrocie jeszcze dodatkowy wyjazd do bankomatu bo ten po drodze był nieczynny.
Rowerem jeżdzę odkąd umiem chodzić albo jeszcze dłużej :) Kiedyś (podstawówka, liceum, studia) jeździłem więcej, teraz niestety sporo mniej (ehh ta praca...) ale jakoś daję radę :)