Patrząc na kilometry wydawało by się, że forma już jest, patrząc na średnią - też. Jednak patrząc na samopoczucie już niekoniecznie ;) Korzystając z wolnego dnia i dobrej pogody wybraliśmy się z Ewą w dłuższą trasę. Najpierw dość standardowo przez Stradom Sabinowską w kierunku Wąsosza i dalej do Rększowic. Niestety cały czas pod wiatr :( W Rększowicach na rondzie zjechaliśmy w kierunku Tarnowskich Gór - Hutki, Kamienica, Lubsza, Piasek, Miasteczko Śląskie, po czym jako miejsce na przerwę udaliśmy się nad jezioro Nakło-Chechło. Troszkę posililiśmy się - jadłem największego hamburgera w życiu :D Był tak wielki, że całego nie zmieściłem, na dodatek trzeba było to przetrawić więc posiedzieliśmy pół godzinki nad wodą :) Po krótkim odpoczynku przez centrum Tarnowskich Gór (coby nie jechać obwodnicą) pojechaliśmy w kierunku Tworoga, gdzie obraliśmy kierunek na Koszęcin. Po drodze w lasku zrobiliśmy kolejny postój i dalej jadąc przez Koszęcin, Boronów, Konopiska dotarliśmy do końca trasy. Wynik w porzadku, ale trzeba troszkę popracować nad mięśniami - widać, że miały długą przerwę...
Po wczorajszej jeździe okazało się, że kolano nawet nie boli więc dzisiaj ciąg dalszy. Lecz przyznam, że wystraszyłem się trochę czarnych chmur i zmodyfikowałem trasę. Tak więc pokołowane trochę po Gnaszynie, Dźbowie, Sabinowie, Lisińcu i Grabówce.
Tak jakoś się złożyło, że różne wyjazdy oraz niedawny uraz kolana spowodowały, iż przez ostatni miesiąc na rowerze nie wykręciłem nawet 200km, z czego przez ostatnie 2 tygodnie kompletnie 0 :/ Dzisiaj stwierdziłem, że tak dalej być nie może i z prowizorycznym opatrunkiem na kolanie ruszyłem w trasę. Jest naprawdę sporo do nadrobienia, ale kręci się dość ciężko... Pokręcone do Blachowni, później przez Lisiniec i Grabówkę na Północ, przejechałem cały odcinek nowego korytarza Północnego - w końcu normalna droga rowerowa, wróciłem tą samą drogą do Parkitki i dalej powrót do domu. Jak na początek po takiej przerwie chyba jest nieźle. Teraz motywacja podwójna...
Rowerem jeżdzę odkąd umiem chodzić albo jeszcze dłużej :) Kiedyś (podstawówka, liceum, studia) jeździłem więcej, teraz niestety sporo mniej (ehh ta praca...) ale jakoś daję radę :)