Pierwszy wyjazd od soboty - w końcu udało się znaleźć trochę czasu po pracy. Moje nogi same już się domagały rowerka więc zgodnie z powiedzeniem "lepsze coś niż nic" nabiłem troszkę kilometrów po okolicy :)
Ten wyjazd planowaliśmy z kumplem od dłuższego czasu. Niestety dzień przed wyjazdem porobiły się pewnie komplikacje, ale ostatecznie udało się kolegę wyciągnąć. Pogoda dopisała niesamowicie więc grzechem było by nie jechać :) Wyruszyliśmy z domów w okolicach 10-tej i kilkanaście minut później spotkaliśmy się w umówionym miejscu. Pierwszym celem podróży był zbiornik wodny w Poraju, gdzie planowaliśmy odpocząć sobie dłużej w południe, wykorzystując piękne słoneczko :) Przejazd do Poraja przebiegł bez żadnych komplikacji - pomijając moment przejazdu przez trasę - nie wiem kto projektował te światła i przejście dla pieszych, ale czekanie dobre 5 minut na przejście mimo, że samochody mają czerwone to przegięcie. Po dwóch godzinach opalania i leniuchowania zahaczyliśmy jeszcze o bar (obiadek ;) ) i tutaj nasze drogi się rozdzieliły - kumpel udał się w podróż powrotną do domu, a ja rozpocząłem samotne kontynuowanie podróży mając przed sobą 2x tyle kilometrów... Na samym początku samotnej podróży miałem pewne "komplikacje nawigacyjne" ze względu na remont drogi w kierunku Żarek i związany z tym objazd, przez co co jakiś czas stawałem i sprawdzałem czy dobrze jadę, ale w końcu udało się wyjechać na pierwotnie zaplanowaną trasę. Tutaj nastąpił chyba najprzyjemniejszy kawałek podróży - najpierw kontynuowanie delikatnego podjazdu do najwyższego punktu trasy, a potem 10 kilometrów jazdy z górki praktycznie za darmo - 30km/h praktycznie bez pedałowania, prędkość maksymalna powyżej 50-tki :D W Janowie zatrzymałem się na małe co nieco oraz uzupełnienie izotonika, po czym ruszyłem w kierunku Olsztyna. W okolicach Piaska, jakoś przed 16-tą wymieniłem jeszcze podczas jazdy pozdrowienia z dwoma bikerami zmierzającymi chyba w przeciwnym kierunku :) Olsztyn to miejsce kolejnego postoju - tym razem kolejny obiadek :) a potem droga Bugajską w kierunku Częstochowy - bez żadnych komplikacji. W okolicach Jagiellońskiej doszedłem do wniosku iż trochę za mało nabiłem kilometrów (braknie do setki) więc zamiast jechać prosto do domu, zrobiłem kółko przez miasto. Niestety odległości nadal brakowało w związku z czym po dojechaniu do domu pozbyłem się zbędnego bagażu, uzupełniłem płyny i wyruszyłem na krótką przejażdżkę aby dobić do 100km :) W ten oto sposób moja pierwsza setka w tym sezonie stała się faktem. Nawet muszę stwierdzić, że spokojnie był bym w stanie jeszcze z godzinkę pojeździć - ale dłuższa trasę zostawię sobie na kolejne wypady :)
Na koniec oczywiście troszkę zdjęć, ślad gps oraz profil prędkości :)
Dzisiaj postanowiłem pojeździć sobie tempem rekreacyjnym gdyż troszkę byłem obolały po sobotnich szaleństwach ;) Jazda z naciskiem na lekkie przełożenie i stałą prędkość. Nawet się nie zorientowałem kiedy stuknęło 50km i nawet fajna średnia :) Trasa: Wielkoborska, Gorzelnia, Konradów, Blachownia, Dźbów, Wygoda, Konopiska, Pająk, Zacisze...
Tym razem wybraliśmy się z kumplem w drogę przez Gorzelnię, Kalej, Szarlejkę. Pierwsza część trasy non stop pod górkę i pod wiatr, druga z górki - też pod wiatr :/ Ale średnia prędkośc w pełni mnie usatysfakcjonowała :)
Malutki wypad treningowy po niedalekich okolicach, a dodatkowo test programu Noni GPS Plot :) Na koniec jeszcze trochę pokołowałem koło domu aby przekroczyć 20km :)
Poniżej profil prędkości z całej trasy (po kliknięciu duża wersja):
Rowerem jeżdzę odkąd umiem chodzić albo jeszcze dłużej :) Kiedyś (podstawówka, liceum, studia) jeździłem więcej, teraz niestety sporo mniej (ehh ta praca...) ale jakoś daję radę :)