Z Częstochowy jechaliśmy przez Kiedrzyn, Antoniów, Czarny Las, Nową Wieś. Odcinek drogi Nowa Wieś-Ostrowy - fatalny. Droga na dziurach a nie dziury na drodze :/ W Ostrowach na chwilę zboczyliśmy na Drogowy Odcinek Lotniskowy, potem wzdłuż zbiornika wodnego do wsi Borowa, i z tamtąd do Miedźna. Tam mała przerwa na posiłek i uzupełniene płynów, po czym powrót przez Łobodno, Kamyk, Białą. Na zakończenie aby wykręcić dodatkowe kilometry pojechałem jeszcze do Blachowni.

oczywiście start i koniec w Częstochowie.

oprócz tego rowerem do pracy i 2x na lisiniec :)
troszkę kilometrów udało się wykręcić.
dzięki obecności pielgrzymki rowerowej z Piotrkowa frekwencja na Masie została znacznie poprawiona w stosunku do ostatnich edycji.
o ile dobrze usłyszałem w dzisiejszej Masie wzięło udział 214 rowerzystek, rowerzystów i jedna rollergirl ;)

wczoraj wieczorem wróciłem z urlopu, patrzę na rower - flak :/ najwyrażniej łatka puściła. no cóż, w takim razie ponowna naprawa i jazda testowa po długiej urlopowej przerwie od roweru.

wypad na "Bałtyk", do Unimotu oraz krążenie po Częstochowie w poszukiwaniu "zapasów" na urlop ;) Objechaliśmy dobre pół częstochowy i nie znaleźliśmy tego czego szukaliśmy :( Oczywiście stwierdziłem, że specjalnie daleko od domu się nie ruszam więc nie biorę łatek i kluczy. No i będąc koło trójkąta (jakieś 8km od domu) patrzę - flak z tyłu. Na szczęscie po napomowaniu - przy pewnym poziomie ciśnienia dętka delikatnie się "uszczelniała" więc udało mi się dojechać pompując po drodze tylko 2 razy ponownie. Moja pierwsza guma chyba od czasów liceum... Cóż - biorę się zaraz za naprawę...